środa, 1 maja 2013

KRYZYS

Moje włosy i ja mamy kryzys. Przedwczoraj nałożyłam na włosy po myciu żel lniany, który przygotowałam dla mamy, ale, że moje włosy też się miejscami kręcą/falują chciałam spróbować wydobyć z nich skręt. W efekcie-gdy w włosy wyschły-rzeczywiście były pofalowane na całej głowie-ale wyglądały jakby były mokre, były całe posklejane i twarde, a wcale nie nałożyłam żelu dużo. Rano-po spaniu-wyglądały dużo gorzej, prostsze, miejscami poodgniatane, jakieś dziwne, twarde..rozczesałam i związałam w kitkę, która była szorstka i bardzo niemiła w dotyku. Wczoraj włosów nie myłam i zrobiłam to dziś rano, ładnie włoski rozczesałam, nałożyłam mieszankę oliwki z babydream(2 łyżki), olejku łopianowego ze skrzypem(1łyżka) i oleju z orzechów włoskich(1łyżka), w efekcie mieszanki wyszło troszkę za dużo-mogłam dodać po 1 łyżce każdego oleju i byłoby idealnie. Trzymałam wszystko 1-1,5h po czym umyłam włosy szamponem babydream, potem na jakieś 15 min nałożyłam Garniera Avokato + Karite i dodałam jeszcze troszkę do niej oliwki babydream, ponieważ ta odżywka fajnie łączy się z olejami-ze względu na pewien konserwant o którym wspominałam w notce wcześniej. Włosy zmyłam, wygładziłam zimną wodą, wtarłam kozieradkę, nałożyłam odżywkę b/s Naturii wymieszanej z wygładzającą skrobią i przystąpiłam do suszenia(rozczesałam dopiero po suszeniu)... w efekcie otrzymałam szorstkie siańsko, a straciłam chyba milion włosów... po nałożeniu silikonu w olejku z mariona minimalnie lepiej... to znak, że nie mogę używać odżywki d/s bez silikonów, ale to też znak, że moje włosy bez tych przekłamywaczy są beznadziejne.. i na co te wszystkie pieniądze wydane na różne specyfiki, godziny spędzone na czytaniu włosowych blogów, czas poświęcony na nakładanie i mieszanie tych wszystkich rzeczy, obchodzeniu się z każdym włoskiem jak z jajkiem.... skoro zero efektów... moja motywacja bardzo dzisiaj ucierpiała, nawet kozieradka nie pomaga na wypadanie, a dzisiaj to już z wypadaniem przeszły same siebie, -przy olejowaniu, myciu, suszeniu-leciały jak głupie...
może faktycznie przesadzam z częstotliwością nakładania tego wszystkiego, może czas spróbować pielęgnacji minimalistycznej? Sama już nie wiem
Potem zrobię zdjęcia, teraz nie miałam możliwości, poza tym włosy jeszcze nie są całkiem suche.
I teraz jak je dotykam są jakieś milsze niż zaraz po suszeniu. Dodam, że nie katowałam ich gorącym nawiewem tylko takim letnim, suszarkę dosyć daleko trzymałam od włosów, a potem zmieniłam na nawiew zimny.

a zresztą poszłam zrobić zdjęcia od razu :) zdjęcia bez lampy:

1 komentarz:

  1. Czasem warto na kilka dni przystopować i maksymalnie zminimalizować pielęgnację, moim włosom to często pomaga. Należy też pamiętać o oczyszczaniu szamponem z SLS :)

    A co do żelu lnianego, jeśli z nim przesadzisz efekt będzie taki, jak opisywałaś. Ja w takiej sytuacji każde(!) pasmo 'rozcieram' i wtedy włosy są mięciutkie :)

    Moim skromnym zdaniem powinnaś chociaż sprubować rozjaśniania włosów, może wystarczy jakaś superrozjaśniająca farba lub po prostu ciemniejszy blond? Wiele czytałam, że włosy rozjaśniane po ok. pół roku zaczynają się kruszyć i ogólnie strasznie się pogarsza ich stan :/
    Jak to wygląda u cb?

    Strasznie się rozpisałam, ale chciałam odpowiedzieć/podpowiedzieć ci na parę rzeczy :) Mam nadzieję że pomogłam.

    OdpowiedzUsuń