niedziela, 21 kwietnia 2013

rozjaśnianie

Od bardzo dawna zastanawiałam się nad zabiegiem rozjaśniania włosów, ale za każdym razem bałam się odrostów, zniszczenia, koloru, który by mi nie pasował i tego, że szybko zaczęłabym tęsknić za swoim naturalnym kolorem, najpierw sięgnęłam po farbę do włosów i zrobiłam próbę na dolnych włosach-wyszedł miodowy blond-jeśli ktoś taki lubi, byłby zadowolony, mi jednak chodziło o inny odcień i na próbie się zakończyło, następnie za jakiś czas poszłam do fryzjera i zrobiłam pasemka, potem jeszcze inna farba, która w ogóle nie chwyciła, jednak nadal myślałam o rozjaśnieniu całości, ale te odrosty..
Kolejnym moim pomysłem było kupienie rozjaśniacza i rozjaśnienie włosów od końcówki po górę włosa, ale pozostawienie ok.  5 cm od nasady, w mojej głowie wyglądało to jako stopniowe rozjaśnienie mojego koloru do dołu, więc byłoby to upieczenie dwóch zdobyczy na jednym ruszcie-włosy byłyby rozjaśnione, a jednocześnie nie miałabym kłopotliwych odrostów, zaznaczę również, że nie chodziło mi o drastyczną zmianę i całkowite wyżarcie mojego koloru. Idąc za tym pomysłem kupiłam dzisiaj rozjaśniacz i najpierw na jednym pasemku włosów, które było w pełni naturalne-bez resztek miodowej farby i bez pasemek i nałożyłam mieszankę na końcówkę włosa, po 5 min nałożyłam wyżej, po max 10 nałożyłam jeszcze wyżej i zostawiłam odstęp od skóry głowy. Po 25 min od nałożenia pierwszej tury spłukałam rozjaśniacz, umyłam, wysuszyłam-niestety nie wyglądało to tak jak sobie wymyśliłam, lecz jak odrost, zmiana koloru nie była bardzo widoczna, było to delikatne rozjaśnienie. Jednak ten plan okazał się zły i musiałam szybko wymyślić nowy.
Fryzjerka ostatnim razem, gdy podcinałam włosy zrobiła mi stopnie, więc postanowiłam to wykorzystać.
Na najdłuższe włosy spod spodu nałożyłam rozjaśniacz od nasady po końce, pomyślałam, że skoro pasemko po 25 min było lekko rozjaśnione postanowiłam tym razem zostawić rozjaśniacz na ok. 35 min.
Krótszą warstwę włosów z wierzchu pokryłam troszkę później coś w stylu ombre, żeby zrobić przejście koloru i rozjaśniacz na tej części trzymałam ok. 25  min.
Rozjaśniacz rozgrzał włosy i w pierwszej chwili bardzo się przestraszyłam, że za dużo go nałożyłam i, że spali mi włosy, na szczęście niepotrzebnie. Szybko poszukałam informacji w internecie i wyczytałam, że może tak się stać, więc odetchnęłam :D pasemka, które robiłam u fryzjerki ładnie łączą kolory i mi osobiście efekt się podoba, był to mój pierwszy  raz, gdy sama robiłam coś dość radykalnego z włosami i niestety nie miałam w tym wprawy i okazało się, że włosy spod spodu przy nasadzie nie były dokładnie pokryte i sprawia to wrażenie odrostu, ale następnym razem będę wiedziała już co i jak :)

Włosy na zdjęciach są wysuszone i zastosowałam maskę dołączoną do rozjaśniacza i była bardzo dobra, moje włosy po niej są bardzo ładne, już dawno po żadnej takie nie były :) maskę trzymałam niecałe 15 min, bo nie mogłam doczekać się efektu :D reszta pielęgnacji standardowa-naturia jeszcze na mokre i marion na wysuszone.

z lampą


bez lampy


a to rozjaśniacz, którego użyłam:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz